top of page

Dzienniki, pamiętniki, portrety, karykatury...

1 listopada i Święto Zmarłych to czas melancholii i wspomnień. Osoby, które pozostają w naszych sercach, ale „ruszyły” w To nieznane, nierzadko zajmują ogromną przestrzeń naszego myślenia. Dobre to święto, choć mało finezyjna nazwa – a w zasadzie chyba nawet ciężka w swoim prozaicznym wymiarze – powoduje, że społeczeństwo, zaczynając od Kościoła, przyjmuje pewną formę łagodzenia myślenia o śmierci, zmarłych, smutku, stracie…

Halloween w obecnie występującej, pociesznej formie dyniowo-strachołakowej to względnie nowa w Polsce tradycja. Ciekawy i przystępny sposób znieczulania. Zabawna forma myślenia o zmarłych i radzenia sobie z niepojętym wymiarem, jakim jest śmierć. Wszystkich Świętych i Zaduszki to z kolei kościołowe uroczystości, które niejako eliminują myślenie o tych, którzy nie dostąpili „zbawienia” – bo przecież, na chłopski rozum, nie wszyscy są czy stają się świętymi (zależy, kto w co wierzy).

Śmierć to dziwny temat. Naturalna kolej rzeczy, ale dziwny. Podobnie jak smutek, który pozostaje w sercu, kiedy kolejna osoba zmienia stan swojego jestestwa – oddaje ciało ogólnie pojętej matce Ziemi i nie wiadomo, gdzie przenosi się wraz z duszą. Teorie nieba, piekła i czyśćca, reinkarnacja lub (chyba najbardziej optymistyczne) przejście w stan nieistnienia są wymiarami, w które możemy wierzyć lub nie. Mogą dawać nadzieję na życie po śmierci lub przynajmniej na iluzję, że ból istnienia ustaje. Nie zmienia to jednak faktu, że strata pozostaje stratą i wiąże się ze smutkiem, którego nie lubimy. Święto Zmarłych sprzyja refleksji na ten temat.

Smućmy się, ale pamiętajmy. Historie naszych przodków – podobnie jak nasze własne – są ekscytujące w każdym wymiarze. Pamiętajmy i korzystajmy z możliwości ich uwieczniania (jakkolwiek pompatycznie brzmi). Niech będą to portrety i karykatury (takie malowane), albumy ze zdjęciami, pamiętniki i dzienniki, auto- i biografie.

Niech będą sposobem radzenia sobie z życiem, cechami charakteru, ze smutkiem, przemijaniem chwili tudzież stratą. Warto pamiętać i wyciągać lekcje. Chłonąć przeżycia przodków, i nie tylko, oraz ich postawy, atuty i defekty ogólnego ich jestestwa, aby w mniej inwazyjny od psychoterapii sposób zrozumieć własne zachowania i decyzje, jakie podejmujemy.

Nieistotne, czy geny wpływają na nasz aktualny „real”, czy energia wszelako rozumianego kosmosu, czy doświadczenia z dzieciństwa, środowisko, w jakim żyjemy, czy „banalne” bycie kobietą lub mężczyzną... W przeszłości i teraźniejszości kryje się jutro. Strategicznie dobrym posunięciem być może zatem poznanie zarówno tego, co było, jak i tego, co jest i dzieje się w naszych sercach, głowach czy nawet żołądkach... Bezrefleksyjne powielanie schematów skutkuje tym, co było. Nic nowego nie wnosi, więc, tym bardziej, skoro historia będzie się powtarzać, lepiej ją znać i być świadomym tego, co niesie i na co się ewentualnie przygotować.

Miałam możliwość redagowania i tworzenia okładki do dziennika zawartego w formie książki (powyżej). Chęć przekazania młodym pokoleniom wartości i prawd, jakie towarzyszyły dziadkowi. Poszło. Okrągła rocznica urodzin Pana dziadka była zwieńczona publikacją Jego myślenia o tym, co było i o tym, co będzie.

Proponuję każdemu wygrzebać z szafy stare portrety, zdjęcia, listy, albumy i zapytać tych, co żyją o to, co było. Potem przemyśleć, jak to się ma do stanu obecnego. Jak to się ma do nas – do Ciebie.

Pozdrawiam melancholijnie,

Zakrzewska.art


Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Nie ma jeszcze tagów.
Podążaj za nami
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Google+ Basic Square
bottom of page